18 lipca 2013

Wielki Fabiankowy Konkurs! :)

Witajcie!
Wreszcie albo już doczekaliśmy się Fabiankowego konkursu! Z okazji 1000 wejść na mojego bloga  ;) Nie będzie to jednak konkurs tak przez Was nie lubiany na tzw "LAJKI" Ani, konkurs fotograficzny, wraz ze sponsorami zdecydowaliśmy, że będzie to konkurs bardziej kreatywny. A co, pomęczcie się trochę! :))

Zasady są proste jak drut !

1. Polub wszystkich sponsorów oraz organizatora czyli Fabiankowo



2.Udostępnij publicznie plakat konkursowy na swoim FB


3. Napisz krótką wakacyjną bajkę
którą z chęcią opowiedział/abyś swojemu dziecku - tutaj pozostawiam wam całkowitą swobodę, bohaterowie, miejsca, fabuła.. Jedyne czego musicie się trzymać to to, że ma to być wakacyjna bajka ( napisaną bajkę pozostaw w komentarzu do tego posta, pozostaw również imię, nazwisko i adres e-mail))
4. Miło by było gdybyś był obserwatorem tego bloga

Ważne!

Konkurs rozpoczyna się dzisiaj tj. 19.07.2013r a kończy się 31.07.2013r
Jury w składzie: Ja- mama, D- tata i najbardziej zainteresowany Fabianek (tak tak, przeczytamy mu każdą bajkę wiadomo, jedne mu się spodobają, drugie nie )


Co do wygrania?



 Komplet spinek oraz czapka żabka od Pasja

 



(bez szalika)


Pierwsza literka imienia dziecka, ozdobionego metodą decoupage od "Po zachodzie"




Piękną czapeczkę kaczuchę od KKammillkaa



Piękne etui na telefon "ale mysza!" od Pani Kulki!- alegorma
oraz dla 2 osób 20% rabatu na dowolny wyrób z jej sklepu




Piękna opaska wiązana z tyłu od Szydełkowe robótki/ Crochet





Piękna opaska od Filipola








Wydruk 2 zdjęć A3 dla 2 osób od ulotki.net




Herbaciana biała nutka od Mali Melomani


Kosmetyki od  Makarczykowie ( producenta kosmetyków Skarb Matki Skarb Matki Femina oraz Skarb Matki Fun) Jest to polska rodzinna firma istniejąca od 3 pokoleń.







Piękna apaszka od HUG ME - wymaga przytulenia




Każda wybrana bajka dostanie swoją nagrodę, a jest ich 11
oraz 1 wyróżnienie w postaci kompletu spinek od "Pasji" ;)
i 2 nagrody pocieszenia w postaci 20% rabatu na wybrany wyrób od "Alegroma'y"
W przypadku zbyt małego zainteresowania konkursem, laureaci dostaną po 2 nagrody ;)
Miejmy nadzieję, że taka sytuacja nie będzie miała miejsca ;)
Aha. Nagrody będą dobrane pod płeć maluszka! :)

27 komentarzy:

  1. Szkoda że bajkopisarz ze mnie żaden! :)

    Klaudia (mama Poli i Neli)

    OdpowiedzUsuń
  2. Klaudia, na pewno dasz rade i napiszesz cos sensownego :) Nie musi to byc dluga bajka, na pewno opowiadasz dziewczynka bajki na dobranoc ( badz czytasz) wiec dasz rade! :) Sprobuj! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marny ze mnie pisarz, ale spróbować mogę. Oto moja bajeczka.

    W pewnym małym miasteczku mieszkał mały chłopiec. Chłopiec ten marzył o niesamowitych wakacjach, o których mógłby opowiadać kolegom. Niestety, ale jego rodzice byli biedni i nie stać ich było na wyjazd. Dlatego też wpadli na pomysł. Postanowili, by wakacje ich synka były wspaniałe. W tym celu posłużyli się wyobraźnią. Codziennie chłopiec dzięki wyobraźni był innym miejscu. Najpierw było morze, następnie góry. Były też światy, które istnieją tylko w książkach i filmach, jak Narnia. Chłopiec był bardzo szczęśliwy, spełniły mu się bowiem marzenia do niesamowitych wakacjach.

    OdpowiedzUsuń
  4. W pewnym małym miasteczku położonym nad brzegiem morza mieszkał sobie chłopczyk imieniem Fabian. Fabianek uwielbiał przesiadywać nad brzegiem morza, moczyć nóżki, zbierać muszelki i obserwować statki w oddali. W takich chwilach marzył o wielkiej morskiej podróży w którą wybierze się jak tylko podrośnie. Czas leciał, Fabianek rósł a marzenia się nie zmieniały. Chłopczyk tęsknym wzrokiem spoglądał w morze i nadal marzył. Rodzice widząc tęsknotę na twarzy syna postanowili sprawić mu niespodziankę. Ufundowali mu więc wakacyjny rejs po morzu połączony ze zwiedzaniem ciekawszych miejscowości. Gdy nadeszło lato Fabianek zapakował plecak,ucałował mamę, pożegnał tatę i wsiadł na statek. Chłopca interesowało wszystko- rufa, dziób, maszt, orle gniazdo. Kapitan widząc radość chłopca pozwolił mu nawet posterować statkiem. Fabianek chwytając ster poczuł się dorosły i dumny, z taką pasją sterował statkiem iż kapitan stwierdził ,że z całą pewnością zostanie kiedyś kapitanem tak jak i on. Rejs mijał im spokojnie aż pewnej nocy rozszalał się sztorm. Statkiem bujało i rzucało. Kapitan nie potrafił opanować statku i ten niestety osiadł na mieliźnie. Fabianek jednak nie wpadł w panikę, przez radio wezwał pomoc, podał lokalizację i opisał sytuacje. Rankiem nadeszła pomoc, statek scholowano a wszystkich pasażerów uratowano. Fabianek został okrzyknięty bohaterem a te wakacje wspomina do dziś. Były to jego najpiękniejsze wakacje.
    Justyna Rojek
    justynawolny@interia.pl
    obserwuje jako Grzegorz Justyna Rojek
    choć talentu nie mam nadzieję,że się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie opodal , gdzieś za krzaczkiem żuczek bawił się z robaczkiem,
    wakacyjny czas wesoły – bo nie trzeba iść do szkoły .
    Więc ruszają tam gdzie ścieżka – zobaczyć kto to za płotkiem mieszka ?
    A za płotkiem gdzie podwórze kotek wspina się po rurze ,
    piesek gdzieś przy budzie szczeka – wakacyjna to uciecha...

    a owieczka tam na łące piegi stawia bie- biedronce
    krówka mieląc pyszną trawę ma ochotę na zabawę.
    I pobiegły co sił w łapkach skakać tam gdzie staw przy żabkach
    one też tak skakać chciały więc się bawiąc rechotały

    Lecz do domku wracać już czas , żuczek z robaczkiem odwiedzą znów was
    aby razem w te wakacje robić śmieszne akrobacje
    to na sianie , to na trawie – czas swój spędzać na zabawie.

    Magdalena Konieczkowska
    magdusia179@poczta.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnego razu,letnią, wakacyjną porą,
    Zosia chce iść nad jezioro.
    Nie sama z Fabciem:), dobrym przyjacielem.
    "chodźmy, zabawy będzie wiele".

    Zgoda, Zosiu, lecz poczekaj chwilkę,
    weźmiemy stroje i dmuchaną piłkę.
    Chodźmy do domu, trzeba się spakować
    i do wakacyjnego plażowania dobrze przygotować.

    Aby nam niczego nie brakowało,
    zrobimy sobie kanapek niemało!"
    Banany, cukierki i sok malinowy,
    spakujemy w koszyk piknikowy.

    Zosia i Fabcio idą do domu,kółeczko do pływania pakują.
    Nim wyruszą, bagaż przeszukują.
    Dzieci krzyczą wesoło:
    "Weźmy też materac, kapelusze, klapki,
    dwa duże ręczniki, dmuchane rękawki.

    Spakowali wszystko, ruszają wesoło.
    Niebawem z roskoszą wskakują w jezioro:)
    Bawią się ,jedzą i"chlup" znów do wody wskoczyły.
    Aż nagle spojrzały na niebo- bardzo się zdziwiły,
    zdziwiły się porą...wieczorową porą,
    Gdyż już przez chmurki księżyc przeświecał wesoło.

    Czas wracać do domu, do mamy do taty.
    I opowiedzieć jakie z nas dwa wakacyjne wariaty:):)
    Kamilla Tyrała
    przemol.16@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. No dobra! Spróbuje! :)
    Bajka z życia wzięta! Mam nadzieję, że jej zakończenie w rzeczywistości będzie takie samo! :)


    W pewnej małej wiosce mieszkała śliczna dziewczynka imieniem Pola. Mieszkała razem z mamusią, tatusiem i młodszą siostrzyczką Nelą!
    Polinka była piękną blondyneczką o oczach niebieskich jak niebo. Z jej buźki nigdy nie schodził uśmiech i zawsze zjednywała sobie nim ludzi. Miała wokół siebie mnóstwo kochających ją ludzi. Do zabawy miała dużo zabawek, książeczek, trampolinę i wiele innych rzeczy, o których inni marzą. Można powiedzieć, że miała wszystko!
    Jednak Pan Bóg nie dał jej jednego. Zdrowia! Polinka była bardzo chora i nikt nie umiał jej uleczyć! Bardzo często musiała jeździć do lekarzy, a jej codzienność wypełniały ćwiczenia i rehabilitacje.
    Pewnego dnia, a było to latem, Polinka bawiła się swoimi zabaweczkami w piasku. Przysypywała piasek z wiaderczka do foremek, grabiła, ustawiała piękne piaskowe babki. W pewnym momencie podleciał do niej cudny ptaszek. Miła kolorowe skrzydełka, a jego śpiew był piękniejszy niż najsłodsza muzyka! Polka popatrzała na ptaszka a on bez żadnego strachu usiadł na jej rączce. Pola delikatnie pogłaskała ptaszka, uśmiechnęła się do niego a on... przemówił ludzkim głosem! Powiedział tylko dwa słowa: BĄDŹ ZDROWA! PO czym rozłożył swoje skrzydełka i wzbił się wysoko ku niebu! Poleczka patrzała za nim a on leciał coraz wyżej i wyżej. Nagle ptaszek zniknął a w jego miejsce ukazała się piękna, duża gwiazda święcąca mimo tego że był dzień! Gwiazdka uśmiechnęła się do Politki i zgasła!
    Zgasła zabierając ze sobą wszystkie złe choroby, które były na ziemi!
    Od tamtej pory Politka była zdrowa! Jej uśmiech rozbłysł jeszcze większym promieniem! A radości wszystkim nie było końca! :)

    Klaudia BP
    ......@onet.eu (maila mogę podać na priva)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popłakałam się czytając tę bajkę........

      Usuń
  8. ja też płakałam... ta bajka zdecydowanie musi się tak skończyć !!! Sandra.. jak dla mnie to wygrana bajka... bajka wygrana.. bo choroba Poli musi być wygrana!!!! dzieci nie powinny chorować :(((

    OdpowiedzUsuń
  9. Za rzekami i lasami i wielkimi miastami, nad modrymi wodami Bałtyku, mieszkał mały chłopiec Maurycy, który uwielbiał pluskać się w morskich falach, nosić piasek, muszelki i kamienie wypłukane przez morze, by następnie budować misterne zamki z morskiego piasku. Pewnego dnia, gdy doszedł do wielkiej wprawy, a jego dzieła przykuwały spojrzenia wszystkich bywalców plaży, wybudował olbrzymi zamek, pełen krużganków i wieżyczek, idealny dla księżniczki, o której spotkaniu marzył. Nagle zauważył, że w najwyżej wieży zamieszkała piękna i radosna księżniczka, która jednak płakała i zawołała:
    - Maurycy, Maurycy uratuj mnie przed złym dorszem, który się kręci po okolicy i straszy dzieciaki. Uwięził mnie w tej wysokiej wieży i nie pozwala bawić się na naszej plaży.
    Witaj księżniczko, już pędzę z pomocą – odpowiedział – A jak masz na imię?
    Matylda  - odpowidziała – Ratunku…
    Maurycemu nie spodobało się, że dorsz pozwolił sobie na użycie jego pięknego zamku i uwięzienie tu księżniczki Matyldy, uratował ją, szybko oswobodziwszy z wysokiej wieży, a tak mu się spodobała miła księżniczka, że zaczął szukać złego dorsza, którego się tak obawiała. W tym celu udał się na spotkanie z rybakami zarzucającymi tu często sieci, by razem z nimi następnego ranka wybrać się na połów ryb. Skoro świt ruszyli, a wschodzące słońce nieśmiało wskazywało im drogę… Nagle z fal wyłonił się olbrzymi, zły dorsz i chciał zabrać Maurycego, by zakazać mu wszelkich zabaw na plaży, którą sobie przywłaszczył. Nieustraszony Maurycy złowił z rybakami tego dorsza i razem z księżniczką zrobili sobie wieczorem wyśmienitą i zdrową kolację, którą Maurycy podał w wielkiej jadalni swojego uroczego zamku. Odtąd żyli długo i szczęśliwie i bardzo często zajadali się zdrowymi owocami polskiego morza dorszami, węgorzami, flądrami….
    Alicja Mól
    alix09@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. W pewnej pięknej krainie żyła sobie mała dziewczynka o imieniu Klauduśka. Oczy niebieskie, włoski jasne, okrągłe policzki i malinowe usteczka. Mieszkała Duśka w małym, ciasteczkowym domku, okiennice zrobione były z wafelków, komin z pierników, drzwi z czekolady. Wokół rozciągał się pachnący zielony las, a za nim, hen hen daleko piękne błękitne morze. Dziewczynka bawiła się ze zwierzątkami, zbierała jagódki, śpiewała piosenki, tańczyła i bawiła się do nocy. Wszystko pięknie, ale dziewczynka była bardzo samotna, marzyła by mieć przyjaciół i by spędzić z nimi wspaniałe wakacje nad tym morzem za lasem, gdzie nigdy do niego dojść nie mogła bo miała jeszcze malutkie nóżki. Pewnego dnia dziewczynka idąc z samego rana nakarmić zwierzątka natknęła się na wesołe, rozbawione dzieciaki. Była dziewczynka Łucja, chłopczyk Mikołaj i mała Marlenka. Duśka zapytała:
    - cześć, co Wy tu robicie, skąd jesteście?
    - przybyliśmy z daleka, bo pewna wróżka powiedziała, że jesteś samotna i potrzebujesz właśnie nas :)
    dziewczynka bardzo się uradowała, od tego czasu razem mieszkali w słodkim domku, razem jedli śniadanie, dbali o domek, zajmowali się leśnymi zwierzakami. Stali się sobie bardzo bliscy. Dziewczynka w podzięce za troskę i miłość jaką obdarowały ją dzieci chciała im pokazać morze. Jednak nie wiedziała jak, jak ma tam ich zabrać, jak dojść tak daleko? Pomyślała, że przecież są wakacje, wróżki pewnie mają urlop i nie mają wiele pracy, może uda jej się namówić którąś by jej pomogła. Duśka udała się do szmaragdowego pałacu za lasem. Była tam wróżka, stara już i poczciwa, jako jedyna została w pałacu by się nim opiekować kiedy reszta wróżek jest na wakacjach w ciepłych krajach. Poprosiła Klaudusia by jej pomogła. Wróżka obiecała, że coś wymyśli. Po kilku dniach, dzieci wstały, wyszły przed dom, a tam zobaczyły bryczkę, zaprzęgniętą w białe rumaki. Wesołe usiadły, a koniki ruszyły przed siebie w stronę morza. Podróż minęła szybko, a gdy przed dziećmi ukazała się wielka woda, uśmiechy pojawiły się od ucha do ucha. Ileż było zabawy, ileż radości w ich dziecięcych zabawach z piaskiem i wodą. Nad morzem było wiele innych dzieci, z którymi się zaprzyjaźnili. Wakacje te nie miały końca! :) Od tej pory Duśka była otoczona przyjaciółmi, pięknym morzem o którym tak marzyła. Były to najwspanialsze wakacje jakie otrzymała w darze od starej kochanej wróżki :) KOOOnieCCC :D

    Monika Rembielak
    monika_ab@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Za górami, za lasami, za siedmioma górami na skraju lasu żyła sobie pewna Baba Jaga o imieniu Helga. Miała 2023 lata i mieszkała za górami od maleńkości. Bada Jaga wyglądała nieco inaczej niż inne czarownice, nie miała skrzywionego nosa, nie była stara i pomarszczona, a przede wszystkim nie latała na miotle. Jednakże były to tylko pozory, ponieważ tak naprawdę Baba Jaga była właśnie starą i złą kobietą. Jednak udawała miłą i dobrą by ludzie ją lubili i do niej często przychodzili. W dzieciństwie była bardzo lubiana przez kolegów oraz była bardzo dobrą dziewczyną. Lecz pewnego dnia chciała pomóc staruszce, która niosła do domu ciężki kosz pełen jabłek. Zapytała ją:
    - przepraszam bardzo, czy potrzebuje pani pomocy, zaniosę z chęcią pani koszyk do domy?
    Na to stara kobieta odpowiedziała:
    - ja was znam złe dzieciaki, wy tylko tak mówicie, a jak dam Ci koszyk to ukradniesz mi wszystkie jabłka a potem je zjesz. I zostanę z niczym.
    Od tego momentu Helga zmieniła się całkowicie, nie ufała już ludziom, oraz nie była pomocna. Obawiała się ze jak znów zechce komuś pomóc to zostanie tak źle potraktowana jak ostatnio. Potem Helga zaczęła być złośliwa, dokuczała innym dzieciom, przeszkadzała na lekcjach. Aż pewnego dnia wszystkie dzieci odwróciły się od niej i nie chciały w ogóle się z nią bawić. No i Helga zamieszkała sama za górami i lasami. Jednakże od czasu do czasu jak ktoś się zgubił w lesie w czasie wakacji i szedł zapytać o drogę do domu Helgi, ona udawała miłą i dobrą staruszkę oraz zapraszała na obiad. Jednakże po wejściu turystów do domu Helga zmieniała się w straszną Baba Jagę, pojmowała podróżnych ludzi i zamykała ich w piwnicy. Oni krzyczeli i prosili by Helga ich uwolniła, ale ona nie chciała za nic w świecie. Chciała się zemścić i wyładować na kimś swoją złość. Cała przemiana złej Helgi nastąpiła podczas słonecznych i bezdeszczowych wakacji. Pewnego słonecznego dnia do jej chatki zapukał malutki chłopczyk, który zgubił się w lesie. Jego mamusia bardzo długo go szukała i nie wiedziała co się z nim stało. Pewnego dnia po tygodniu poszukiwań zapukała do domu Helgi. Ta chcąc zamknąć kobietę i nie uwalniając jej do końca życia, zobaczyła na jej twarzy prawdziwy smutek i strach, że coś mogło się stać z jej małym synkiem. Postanowiła wypuścić chłopca i oddać go swojej mamie. Kobieta odzyskała dziecko i zaprzyjaźniła się z Helgą, która była bardzo samotna. Od tego momentu zła baba jaga zawsze była dobra i często opiekowała się małym, zagubionych chłopcem Krystiankiem, jak jego mama była w pracy. A często Krystianek z mamą odwiedzali Helgę i zapraszali ją na obiad. Od tego momentu wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Wspólnie się bawili, kąpali w morzu, łapali motylki, jeździli na rowerze, rolkach oraz opalali się w pełnym słońcu.

    wioleta Rutkowska
    buffy121@autograf.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Wincenty Wąsacz - jest jednym z mieszkańców Stumilowego Lasu. Pewnego dnia wędrował po lecie i zmęczony wędrówką przysiadł na zwalonym drzewie.. zastanawiając się w którą stronę poszedł jego przytulaniec Kocurek Wąsaty. Podrapawszy się po wąsach, pomyślała i poszedł dalej. Błąkając się po lesie natrafił na ślady Kocurka. Ucieszył się ogromnie i co sił pobiegł za śladami. Gdy zobaczył smutnego Kocurka siedzącego pod drzewkiem z klapniętymi uszkami uradował się i przytulił Kocurka dając mu ogromnego całusa. Kiedy emocje opadły wytłumaczył Kocurkowi, że nie może oddalać się od osady, w której mieszkają, ponieważ las jest ogromny i mógłby się zgubić. Kocurek ze spuszczonym ogonkiem przeprosił i obiecał, że już zawsze będzie posłuszny. Wincenty uradowany zabrał Kocurka do domku.
    Morał z tego taki, że nie oddalamy się od domu:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie tak dawno temu w maleńkiej wiosce na zboczu góry, gdzie las kończył się zielenic wielkimi sosnami i dębami , a zaczynały się kwieciste łąki ,mieszkał sobie malutki chłopczyk. Mieszkał w starym drewnianym domku razem z mamą, tatą, babcią i dziadziem. Codziennie jak tylko słoneczko otarło śpiące oczka zrywał się chłopiec z radości z łóżeczka i wybiegał z domu aby przywitać nowy dzień. Uwielbiał biegać boso po trawie mokrej od rosy, zrywał malinki i jagódki słodziutkie. Karmił chlebkiem kurczaczki, kaczusie i maleńkie gęsi. Czochrał za uszkami słodziutkie króliczki.
    Uwielbiał tupać swoimi malutkimi nóżkami w wielkiej kałuży, piszczał wtedy z radości i mówił, że jest wielką żabą, co szuka skarbu na końcu kolorowej tęczy.
    Ganiał za swoim pieskiem i kotkiem, uwielbiał jak łapały rzucane przez niego zabawki. Nie bał się żadnych podwórkowych stworków. Wszędzie zaglądał z wielką ciekawością. Po całym ciężkim dniu był umorusany jak świnka. Wędrował prosto do wanny, gdzie jeszcze zdążył stoczyć wielkie morskie bitwy. Po czym ubrany w żółtą pidżamkę , przytulił swojego żółwika i głęboko zasnął.
    A na niebie księżyc i gwiazdeczki żałowały, że nie były świadkami jego wielkich bohaterskich czynów.
    Magdalena Łętocha-Markiewicz
    mlm2507@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Gdy mały Fabianek leżał już w swoim łóżeczku i chciał iść spać nagle zapukał ktoś do okna. Puk Puk. Fabianek wstał podszedł do okna, patrzy, a to żyrafa. "Witaj żyrafo" -powiedział Fabian. Żyrafa odpowiedziała: "Cześć widzę, ze idziesz już spać, z chęcią położyłabym się z Tobą. Twoje łóżeczko jest takie milutkie, cieplutkie... Mogę?" Fabianek bez zastanowienia otworzył okno i wpuścił żyrafę do swojego pokoju. "Połóż się" - powiedział. A czy my się razem zmieścimy ?- dodał. Żyrafa na to "Oczywiście- jestem małą żyrafa" Położyli się do łóżeczka, Fabianek przytulił zwierzątko i zasnęli. KONIEC
    Monika Antoniak monika190@onet.eu

    OdpowiedzUsuń

  15. Wakacje kojarzą mi się ze słońcem i bogactwem owoców oraz warzyw. I właśnie ten obraz stał się inspiracją do stworzenia wakacyjnej bajki. Zapraszam! :-)

    ★ Przygody Meli i Feli z Owocowego Sadu ★

    Na środku Owocowego Sadu rosła stara jabłoń. Jedną z gałęzi zamieszkiwała jabłkowa rodzina. Rodzinka ta miała małą jabłuszkową córeczkę o imieniu Mela. Na pobliskim drzewie swój dom miała mała wisienka Fela. Owocowe maluchy bardzo się lubiły i przyjaźniły. Miały ze sobą wiele wspólnego – obie były caaaałkiem zielone. ;-) Huśtały się BUJU-BUJU na swoich gałązkach w rytm letniego wiatru, głośno przy tym śpiewając wesołe piosenki.
    Pewnego dnia Mela i Fela wyśpiewały wszystkie piosenki jakie tylko znały i nudziły się jak mopsy! Nie pytając rodziców o zgodę, postanowiły wyruszyć na poszukiwanie przygód...
    Szły i podziwiały kolorowe kwiaty, gdy raptem na ich drodze wylądował Chytry Szpak! Chciał porwać małą Felę daleko w nieznane... Ruszył w jej kierunku! Jednak Fela była bardzo sprytna i przechytrzyła ptaszysko. Razem z Melą schowała się za kamieniem. Gdy Szpak odleciał FRUUUUUU, ruszyły w dalszą drogę...
    Tym razem podziwiały piękno porannej rosy, gdy natknęły się na dużą kałużę. W wodzie odbijało się słońce, a po powierzchni pływały zabawne bąbelki. Mela zapragnęła mieć taką kolorową bańkę i wskoczyła do wody. PLUUUSK!!! Niestety kałuża była bardzo głęboka i Mela zaczęła się topić! Fela rzuciła swojej przyjaciółce długą gałązkę, by ta mogła się jej chwycić i wyciągnęła ją z wody. Owocowe szkraby przestraszyły się nie na żarty! :-0 Chciały już wrócić do domu, jednak nie wiedziały w którą stronę powinny się udać. Wyruszyły przed siebie z nadzieją, że ta droga zaprowadzi ich do domu. Mela i Fela wędrowały długo, był głodne i zziębnięte. Już nie zachwycało ich piękno zachodzącego słońca. :-( Nagle zauważyły starą, wysoką gruszę a na niej wąsatego Pana Klapsa. Właśnie wspinał się na czubek drzewa, by stamtąd obserwować cały Owocowy Sad. Pan Klaps od zawsze pilnował porządku w Sadzie. Gdy tylko zauważył Melę i Felę szybko do nich przybiegł. Owocowe smyki opowiedziały o wszystkich swoich niebezpiecznych przygodach i poprosiły Pana Klapsa o pomoc. Tęskniły już za rodzicami... Pan Klaps odprowadził maluchy do domu i wyjaśnił, że takie samotne wyprawy są bardzo ryzykowne. Gdy dotarli na miejsce Mela i Fela rzuciły się w objęcia swoich zatroskanych rodziców. Obiecały, że już nigdy, przenigdy nie oddalą się same od domu...
    Koniec :-)

    MORAŁ:

    ZAWSZE SŁUCHAJ RAD RODZICÓW.
    PRAWDZIWI PRZYJACIELE CHĘTNIE SOBIE POMAGAJĄ.


    monikaburblis@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wierzę, że taki blog ma 1000 wejść... dziwne.

    OdpowiedzUsuń
  17. Całkiem niedawno temu...

    Bo na początku obecnych wakacji przyszła na świat mała chmurka o imieniu Fabian-ka ;) Zamieszkała ona wysoko na błękitnym niebie wśród gwiazd i planet. Od narodzin była niezwykle zmienna. Jednego dnia puszysta i biała niczym wata cukrowa, a następnego szarobura i kapiąca. Uwielbiała podróżować...

    Przemieszczając się tak po całym wszechświecie ciągle zastanawiała się jak jest tam na dole. Pewnego razu goniąc się po niebie z innymi obłoczkami ujrzała na ziemi coś co przypominało jej samą siebie.

    Uradowana spytała: Jak znalazłaś się tutaj chmurko? Chciałabym również pobyć chociaż przez chwilkę tutaj na dole...

    Ta odpowiedziała: To jest niemożliwe. Ja jestem barankiem. Twoje miejsce jest na górze a moje na ziemi. Ale mam pomysł! Możemy sobie poopowiadać o swoich wrażeniach?

    Loveli bardzo spodobał się ten pomysł :) I tak zaczęły się ich opowieści. Chmurka mówiła o spadających gwiazdach, podmuchu wiatru... Baranek opowiadał o łące pełnej pachnących kwiatów, o smaku zielonej trawy albo o śpiewie ptaków.

    Agnieszka Kolesińska
    mail: a.kolesinska@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. Całkiem niedawno temu...

    Bo na początku obecnych wakacji przyszła na świat mała chmurka o imienu Fabian-ka ;) Zamieszkała ona wysoko na błękitnym niebie wśród gwiazd i planet. Od narodzin była niezwykle zmienna. Jednego dnia puszysta i biała niczym wata cukrowa, a następnego szarobura i kapiąca. Uwielbiała podróżować...

    Przemieszczając się tak po całym wszechświecie ciągle zastanawiała się jak jest tam na dole. Pewnego razu goniąc się po niebie z innymi obłoczkami ujrzała na ziemi coś co przypominało jej samą siebie.

    Uradowana spytała: Jak znalazłaś się tutaj chmurko? Chciałabym również pobyć chociaż przez chwilkę tutaj na dole...

    Ta odpowiedziała: To jest niemożliwe. Ja jestem barankiem. Twoje miejsce jest na górze a moje na ziemi. Ale mam pomysł! Możemy sobie poopowiadać o swoich wrażeniach?

    Fabiance bardzo spodobał się ten pomysł :) I tak zaczęły się ich opowieści. Chmurka mówiła o spadających gwiazdach, podmuchu wiatru... Baranek opowiadał o łące pełnej pachnących kwiatów, o smaku zielonej trawy albo o śpiewie ptaków.

    Agnieszka Kolesińska
    mail: a.kolesinska@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak dwa zające spędziły swoje wakacyjne miesiące...


    Dawno temu, gdzieś na łące, żyły sobie dwa zające.
    Jeden siwy, drugi biały, jeden duży, drugi mały.
    Byli braćmi, lecz powiem skrycie, mieszkali razem całe życie.
    Uwielbiali fikać, skakać i motyle żółte łapać.
    Dnia pewnego, jedząc kolację, dostali od mrówki pewną informację.
    Mrówka miała wielką racje, powiedziała im, że są wakacje.
    Jak się tylko o tym dowiedzieli, pakować się zaczęli.
    Wzięli ze sobą dużo sałaty i pojechali w odwiedziny, na tydzień do taty.
    Ich tata to stary i siwy zając, najlepiej spędzałby cały dzień kicając.
    Skoro są wakacje i aktywności nigdy za wiele, wybrali się popływać, w niedziele.
    W poniedziałek przez strumyki skakali i trochę się przy tym poobijali.
    Korzystając z słonecznego wtorku, zorganizowali wyścigi w worku.
    Musieli siedzieć w domku, gdy nadeszła środa, bo zrobiła się brzydka pogoda.
    Ale już w czwartek, po kałużach skakali i dużo się przy tym naśmiali.
    Za to w piątek, w berka się bawili i guza małego sobie nabili.
    W sobotę marchewki zbierali, a wieczorkiem już do domu pojechali.
    Radośnie spędzili czas te dwa zające, a potem minęły wakacyjne miesiące.
    Wesołe wspomnienia mieli i mi to wszystko opowiedzieli.


    Monika Iwaniuk

    monika.iwaniuk@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak dwa zające spędziły swoje wakacyjne miesiące...


    Dawno temu, gdzieś na łące, żyły sobie dwa zające.
    Jeden siwy, drugi biały, jeden duży, drugi mały.
    Byli braćmi, lecz powiem skrycie, mieszkali razem całe życie.
    Uwielbiali fikać, skakać i motyle żółte łapać.
    Dnia pewnego, jedząc kolację, dostali od mrówki pewną informację.
    Mrówka miała wielką racje, powiedziała im, że są wakacje.
    Jak się tylko o tym dowiedzieli, pakować się zaczęli.
    Wzięli ze sobą dużo sałaty i pojechali w odwiedziny, na tydzień do taty.
    Ich tata to stary i siwy zając, najlepiej spędzałby cały dzień kicając.
    Skoro są wakacje i aktywności nigdy za wiele, wybrali się popływać, w niedziele.
    W poniedziałek przez strumyki skakali i trochę się przy tym poobijali.
    Korzystając z słonecznego wtorku, zorganizowali wyścigi w worku.
    Musieli siedzieć w domku, gdy nadeszła środa, bo zrobiła się brzydka pogoda.
    Ale już w czwartek, po kałużach skakali i dużo się przy tym naśmiali.
    Za to w piątek, w berka się bawili i guza małego sobie nabili.
    W sobotę marchewki zbierali, a wieczorkiem już do domu pojechali.
    Radośnie spędzili czas te dwa zające, a potem minęły wakacyjne miesiące.
    Wesołe wspomnienia mieli i mi to wszystko opowiedzieli.

    Monika Iwaniuk

    monika.iwaniuk@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  21. Wakacyjna przygoda kotka i pieska.

    Na skraju ogromnego lasu żył sobie kotek Milutek. Jego każdy dzień wyglądał tak samo, biegał sam po podwórku i łapał myszki.Brakowało mu dobrej zabawy.
    Pewnego dnia, gdy gospodarz wybrał się w głąb lasu na jagody kotek wyruszył za nim. Milutek był prze szczęśliwy, biegał i hasał po lesie pomiędzy krzaczkami, wskakiwał na drzewa i zbiegał zadowolony z wyprawy. W pewnym momencie zorientował się, że nigdzie nie ma gospodarza.
    Na pewno zaraz wyłoni się z za drzewa...pomyślał kotek. Niestety tak się nie stało. Milutek szukał drogi powrotnej do domu,ale nie mógł się odnaleźć w tak wielkim lesie. Robiło już się szaro i ponuro a Milutek błądził i błądził. Zastała go noc, więc postanowił schować się pod krzaczkiem i poczekać do rana.
    Słońce zaczęło wschodzić a kotek smacznie spał. Nagle obudziło go szczekanie psa. Przerażony kotek zaczął uciekać a pies za nim.
    Poczekaj kotku, ja Ci nic nie zrobię- zawołał pies.Zdziwiony Milutek zatrzymał się z niedowierzaniem.
    Jestem Asior- przedstawił się pies.
    Ja jestem Milutek i podczas świetnej zabawy w lesie zgubiłem się i nie wiem jak wrócić do domu-odparł.
    Nie martw się przyjacielu znam ten las jak własną kieszeń. Zabiorę Cię najpierw na wspaniałą wyprawę na plac leśnych zabaw a potem odprowadzę Cię do domu.Znam Twojego Pana Milutku, odwiedza las codziennie- powiedział piesek. Chodźmy prędko-dodał.
    Milutek i Asior pobiegli na plac leśnych zabaw. Biegali i skakali po drabinkach. Bawili się w ganianego i chlupali się w małej kałuży. Kotek przeżył najwspanialszą wakacyjną przygodę swojego życia i do tego przekonał się,że pies którego zawsze się bał okazał się przyjacielem.
    Po udanej zabawie Asior odprowadził Milutka do domu.
    Jeśli chcesz będę wpadał po Ciebie byśmy mogli razem pobawić się w lesie- powiedział uśmiechnięty piesek.
    Oczywiście przyjacielu-odparł kotek. Dziękuję Ci bardzo za wszystko, to była wspaniała przygoda-dodał.
    Pies i kot pożegnali się czule i umówili na kolejną świetną przygodę.
    KONIEC

    Beata Kowalczyk
    beatka1006@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. Agnieszka Fimiak31 lipca 2013 12:05

    Wakacyjna przygoda Amigo

    Pewnego razu Amigo piesek mały
    chciał spędzić wakacje zwiedzając świat cały.
    Najpierw spotkał kotka, który go zapytał:
    "Gdzie biegniesz koleżko w głową odkrytą?"
    "Jestem całkiem duży i nie noszę czapki"
    wykrzyknął Amigo i uciekł ukradkiem.

    Potem krówka stanęła mu na drodze,
    piesek znieruchomiał, przestraszył się srodze.
    "Dokąd się wybierasz w tak upalne lato?"
    „Nie twoja to sprawa!”-powiedział mu na to.

    Zwierzątka krzyczały za tym małym psiakiem
    ale on nie słyszał bo był już za krzakiem.
    Trafił do lasu gęstego, ciemnego,
    pomyślał sobie, że to nic strasznego.
    Nagle coś zahuczy lub trzaśnie w oddali
    "oj oj oj boję się" zapiszczał psiak mały.

    Czym prędzej wybiegł z lasu na ruchliwą drogę,
    o mały włos a zderzyłby się z wielkim samochodem.
    Znów musiał uciekać ile sił miał w łapkach
    trafił na polanę gdzie spotkał niedźwiadka.
    "Co tu robisz mały"-spytał miś ciekawy,
    "jestem podróżnikiem, to moja wyprawa,
    na wakacje dzisiaj się wybrałem,
    Zwiedzić morza, oceany chciałem”.
    Wykrzyczał mu piesek i uciekł czym prędzej.
    Jednak się przestraszył co z nim teraz będzie.
    Był głodny bardzo i zimno mu było,
    schował się pod liście-trochę ciepłej było.

    Amigo wstań już wreszcie-zawołał głos znajomy.
    To kotek Kuleczka: "Wracamy do domu".

    Mama już czekała na swojego synka,
    który szedł zmęczony z niewesołą minką.
    "Mamusiu bałem się ogromie,
    kochana mamusiu przytul się do mnie.
    Jestem jeszcze przecież taki mały,
    podróże, wycieczki nie dla mnie świat cały."

    I wy czasem myślicie dzieci kochane,
    że czas na wycieczki, świata odkrywanie.
    Jednak bez dorosłych nie można uciekać,
    wiele niebezpieczeństw może na Was czekać.
    Po tej wielkiej pieska Amigo przygodzie,
    nie pomyślcie więcej o samotnej drodze.
    Teraz wiecie już to wszystko sami
    by w świat nie wyruszać bez taty czy mamy.
    Agnieszka Fimiak, agnieszkafimiak@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  23. Pewnego dnia, gdy słoneczko na niebie wysoko świeciło dwa Małe Misie postanowiły wybrać się nad wodę. Józio i Kajtek – tak się nazywali. Przyjaciółmi byli od lat. Józio był Misiem rozsądnym odpowiedzialnym. Kajtek natomiast to wesoły marzyciel, który głowę trzymał wysoko w chmurach.
    Kiedy więc postanowili, że dzień spędzą nad wodą, Kajtek gotowy do wyjścia był od razu. Stał w drzwiach i czekał na swojego przyjaciela. Józio spojrzał na swojego towarzysza i powiedział:
    „Kajtku Kochany, w ten dzień upalny by czas nad wodą spędzić cały, zapomnieć nie możemy o kilku rzeczach tak bardzo ważnych. Wyjść tak bez niczego nie możemy, bo stać się Nam może krzywda duża. Czapki na główki są obowiązkowe, tak samo krem z filtrem by słoneczko nie poparzyło ciał naszych, bo choć futerka mamy to ostrożni być musimy i do takich rzeczy z rozsądkiem podchodzić. Zabrać ze sobą musimy też wody dużo i jedzenia, bo gdy zgłodniejemy piknik sobie przygotujemy. O kocu zapomnieć nie możemy, ręczniki też się przydadzą gdy pluskać się skończymy. Do plecaka spakujemy coś do poczytania i piłkę na wodę, by pograć choć troszkę. Widzisz przyjacielu Kochany ile rzeczy zabrać musimy, by o swoje bezpieczeństwo i wygodę zadbać, by nic złego się nie stało, a w pamięci dzień ten wspaniały na długo pozostał niezapomniany”

    Kamila Gajzner, kami220@o2.pl

    OdpowiedzUsuń

Witaj! Jeśli chcesz komentować anonimowo, napisz mi swój nick, imię, będzie nam milej i łatwiej się komunikować! Za każdy komentarz na prawdę serdecznie dziękuję <3

AddThis